Skrzydła we krwi| Recenzja

N. Britton Boyle, Skrzydła we krwi. Dywizjon 303 w bazie RAF Northolt

Na temat udziału Polaków w II wojnie światowej napisano już mnóstwo książek. I chyba ciągle aktualne jest stwierdzenie, że spora część z nich dotyczy polskich lotników gromiących Niemców w bitwie powietrznej nad Wyspami Brytyjskimi. A kiedy mowa o polskich lotnikach to oczywiście dywizjon 303. Tyle tylko, że ciągle mniejszość z tych prac to dzieła angielskich historyków, oparte na angielskich źródłach. A takie są właśnie „Skrzydła we krwi”.

Po pierwszym kontakcie z tą pozycją, w momencie kiedy otwierałem przesyłkę ją zawierającą, pomyślałem: „Ot i kolejna nic nie wnosząca książka o Dywizjonie 303. Taka, jakich wiele”. I może dlatego do „Skrzydeł we krwi” uprzedziłem się już od samego początku. Bo nie oceniłem książki po okładce, jak nakazała sztuka recenzencka ( o ile w ogóle jest taka). Przecież forma i wydanie tej książki są bardzo dobre. Jak przystało na wydawnictwo, również i ta pozycja została wydana w twardej, solidnej okładce z obwolutą. Po za tym grafiki na przedniej jej stronie są kolorowymi reprodukcjami chyba najbardziej znanych zdjęć dotyczących opisywanej jednostki. Generalnie na plus książce można przypisać wszystko co ma związek z formą. A co z treścią?

No właśnie do niej początkowo byłem bardzo uprzedzony. I to był mój wielki błąd. Błąd zasadniczy, ponieważ „Skrzydła we krwi” nie są w żadnym stopniu podobne do innych publikacji tego typu. Treść także jest naprawdę dobra! Powstała w wyniku wieloletnich badań źródłowych i setek godzin wywiadów z bohaterami tamtych wydarzeń. Narracja autorstwa Niny Britton Boyle to właściwie opracowanie bogatego materiału archiwalnego na temat działalności 303. Dywizjonu Myśliwskiego w służbie RAF. Większość książki to też opracowane przez autorkę wspomnienia i refleksje pilotów tamtych myśliwców, które przed 80 laty obronił przestrzeń powietrzną nad Wielką Brytanią.

Od siebie autorka dodała kompletną historię dywizjonu od początków jego istnienia a nawet wcześniej, bo początki losów niektórych pilotów sięgają września 1939 roku, kiedy to stanęli do pierwszych starć z Luftwaffe. Po za tym reszta to już same losy starć nad Wyspami Brytyjskimi i działalności jednostki po za powietrznym polem walki. I trzeba przyznać, że niektóre fragmenty pozycji czyta się jak kryminał. Naprawdę niosą dreszczyk emocji. I co warte wspomnienia – czyta się je naprawdę szybko i sprawnie. Choć momentami coś zgrzyta w tłumaczeniu, które generalnie jednak jest całkiem ok.

Podsumowując – „Skrzydła we krwi” są pozycją całkiem poprawną i zgrabnie napisaną. Po za kilkoma aspektami materiału wspomnieniowego pilotów 303., nie niosą jednak prawie nic nowego do historii jednostki. Jednak z uwagi na wyjątkową lekkość lektury i solidne opracowanie archiwaliów książce naprawdę można wystawić pozytywną notę. I z równie czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu pasjonatowi II wojny światowej.

Wydawnictwo: Replika

Ocena recenzenta: 4,5/6

Dawid Siuta

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*