Ukłony i czapki z głów! Oto Człowiek najlepszego sortu!

Na koniec przedstawicielka rodziny wiernie powtórzyła słowa, które przekazał jej Pan Stefan – jako jego wolę i testament: Odebrał on i przyjął to zaszczytne Odznaczenie nie dla siebie, ale dla wszystkich swych kolegów-żołnierzy i Oficerów walczących o Polskę, a którzy oddali życie w obronie Ojczyzny i nie doczekali wzniosłej chwili, jaka zaszczyciła go dzisiaj.

– Za wszystkich, którzy na wieczność pozostali w nieludzkiej ziemi – którzy zapłacili najwyższą cenę – swoje życie, On dziś przyjął w zastępstwie na swą pierś, pełną wojennych wspomnień – Order dla Nich…

Te słowa przyprawiły o łzy wzruszeń gości na sali. Chustki przy oczach i twarzy – to nie był katar… Po tej wzruszającej decyzji Bohatera przedstawiła książkę o jego wojennych losach pt.: Droga mojego życia, którą można nabyć w Polsce.

Następnie Pan Konsul zakomunikował, że nie byłoby ułańskiej uroczystości bez ułańskiej fantazji, bo jeśli ułan, to i ułańska fantazja. Zatem został wzniesiony toast na cześć Ułana. Padła komenda Szable w dłoń!, a Pan minister dodał: Na pohybel wrogom i na zdrowie nasze! Zdrowie nam wszystkim!. Wtedy wznieśliśmy kieliszki do góry, wypijając głębszego.

Po toaście Pan Stefan się rozluźnił i postanowił coś powiedzieć: a to było przypomnieniem dla mnie słów Herberta, które stały się prorocze, gdy wypisując los niektórym – tak rzekł: Ocalałeś nie po to, aby żyć, (…) – trzeba dać świadectwo.

Przy końcu moich lat dzięki Bogu dobrze żyję, nigdy się tego nie spodziewałem… Dziękuję wszystkim za to. Jestem bardzo zadowolony. Jestem wzruszony tym wszystkim, tą moją nominacją. Bardzo dziękuję, choć dużo nie mogę teraz powiedzieć… Przeszedłem bardzo wiele. Było tak niebezpiecznie, tak ciężko, ale dzięki Bogu jakoś doczekałem się tych moich lat… Jestem wzruszony… Pojawiły się rzęsiste oklaski.

W tej sytuacji goście podchodzili do niego, otaczali z każdej strony i rozmawiali z nim, pytali o szczegóły jego życia z niewoli, która była męką, gratulując mu uhonorowania i zachwalając imponujące spotkanie. Pewne kobiety, które zbliżyły się do Pana Stefana powiedziały mu, że chciały przynajmniej dotknąć Bohatera i witały się z nim. Pani Pułkownik z Ataszatu w zielonym mundurze, mówiąc do Pana Stefana, zauważyła, że to czysta przyjemność być tutaj razem… Była bardzo miła i mówiła komplementy Bohaterowi. Na co on odrzekł: Za dużo nie mogę powiedzieć…, bo miał dużą tremę z powodu otaczających go tak zacnych gości, ale Pułkownik dodała mu otuchy, mówiąc: …to nie ma co mówić – Pana życie za Pana mówi… imponujące życie… Uroczystość dobiegała końca. Powoli wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów, serdecznie żegnając ze sobą i nie było końca tych pożegnań. Wymiana uśmiechów, uścisków, numerów telefonów i wizytówek. Panowała atmosfera jedności i szacunku. Trudno było się rozstać i zamknąć drzwi. Nasi dyplomaci wrócą do umiłowanej Polski, a my do swych domów i stanowisk pracy w Anglii. Zjednoczeni w duchu dla jednego najważniejszego Człowieka – mogliśmy przebywać ze sobą, tak świetnie się rozumiejąc. Limuzyna konsularna odwiozła Pana Abramowicza oraz jego rodzinę do domu na Old Trafford. Tam zięć Pana Stefana – Jim Muston snuł swoje refleksje, które zamknął w zdaniu: a Day we will remember forever… (Dzień, który będziemy pamiętali na zawsze…)

Pan Stefan w zaciszu domowym, oglądając swoje wojenne pożółkłe fotografie ułana i czołgisty powiedział, że to głębokie wzruszenie nie pozwoliło mu na swobodne mówienie. Teraz, kiedy już jest po wszystkim, wciąż o tym myśli – ta uroczystość była dla niego tak bardzo znacząca.

Jim włączył na głos muzykę z nagraniem starego polskiego tanga z 1937 r. Przy kominku.
Wraz z Mary, swoją żoną, a córką Pana Stefana, oraz z teściem, kalecząc język polski, śpiewał za Mieczysławem Foggiem o powracających wspomnieniach z dawnych dni, pożółkłych fotografiach i uśmiechach wśród łez…

Zatem przyszedł ten dzień, gdy ze spokojem mogę już powiedzieć: Wykonało się. Wierny Syn polskiej ziemi został uhonorowany przez Polskę, a nastąpiło to dopiero po wielu latach od momentu kiedy odłożył broń, którą walczył w obronie niepodległości Polski i naszej wolności.

A teraz Ty czytający –

Pamiętaj zawsze o naszych Bohaterach i utrzymuj tę pamięć wiecznie żywą. Nasi Bohaterowie żyją wśród nas.

Cześć i chwała Bohaterom! Niech żyje Polska!

Bądź wierny i idź!

Xenia Jacoby, Manchester 12 lipca 2016 r.

Zdjęcia: Xenia i Konsulat RP

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*