Weduta. Subiektywny mini przewodnik po Dublinie | Recenzja

Weduta. Subiektywny mini przewodnik po Dublinie, Katarzyna Tomaszewska

Weduta to słowo pochodzące z języka włoskiego, które w bezpośrednim tłumaczeniu oznacza widok lub panoramę. Weduta to przede wszystkim obraz, rysunek lub rycina, przedstawiające ogólny widok miasta lub jego fragment. W opisie książki czytamy: „Autorka niczym malarz pędzlem odmalowuje impresjonistyczny widok Dublina, stolicy Irlandii. Jest to przewodnik nietypowy, subiektywny, oddający atmosferę miasta i w dyskretny sposób dostarczający o nim informacji”. Przede wszystkim jest w nim całkiem sporo ciekawostek historycznych, co niezmiernie podnosi wartość recenzowanej przeze mnie książki.

Nie ma tu miejsca na barwne zdjęcia, ilustracje. Obrazy tworzą się w naszych głowach (…). Dublin to miasto widoków, patchworkowo się łączących w naszej czasoprzestrzeni” – zatem już od pierwszych wersów przenosimy się do Dublina, który jest miastem bardzo atrakcyjnym pod względem turystycznym i historycznym. Zachowało się tutaj stosunkowo niewiele starszych zabytków (sprzed XVII wieku). Jednym z nich jest Zamek Dubliński, wybudowany przez Normanów na miejscu dawnej fortyfikacji wikingów w XIII wieku. Swój obecny wygląd zawdzięcza on jednak przebudowie z XVIII wieku. W pobliżu zamku, od zachodniej strony znajduje się katedra Kościoła Chrystusowego z XII wieku. Powstała ona po wyburzeniu poprzedniej drewnianej katedry wzniesionej przez wikingów. Jako ciekawostkę z nią związaną, autorka podaje informację o mumiach kota i szczura – po więcej odsyłam do książki. Drugą katedrą w Dublinie jest katedra św. Patryka, równie okazała co pierwsza. Donatorem była irlandzka rodzina Guinnessów, a w jej wnętrzu wyeksponowane są nagrobki autora „Podróży Guliwera” – Jonathana Swifta oraz pierwszego prezydenta Irlandii.

Zostawiając na chwilę okazałe irlandzkie zabytki – zawitajmy do historii związanej z piwem, które podobno tam smakuje najlepiej (o czym również przekonuje nas autorka). W 1759 roku Arthur Guinness mając 100 funtów w kieszeni postanowił wydzierżawić browar i rozpocząć produkcje piwa pod własną marką. Szybko okazało się, że jego pieniądze zostały dobrze ulokowane ponieważ piwo, które ważył zdobywało coraz większą popularność. Początkowo browar Guinness zajmował się lekkimi i jasnymi piwami, które pito głownie dla ochłody. Przełomem okazało się opracowanie nowej receptury. Piwo było treściwe, gęste i wytrawne, co zapewniało niespotykane dotąd walory smakowe. Od 1803 roku rządy w firmie objął syn założyciela – Arthur II Guinness. To w czasie jego kierownictwa irlandzki czarny skarb stał się towarem eksportowym. Początkowo Guinness rozprzestrzenił się po wyspach brytyjskich, ale wraz z modernizacją browaru i ze zwiększeniem mocy produkcyjnych, transporty wysyłano w coraz odleglejsze zakątki globu.

Dla mnie jednak najciekawsze okazały się rozdziały dotyczące życia codziennego dawnych mieszkańców tego irlandzkiego miasta. Począwszy od butów jakie nosiły poszczególne warstwy społeczne, poprzez wyposażenie kamienic, a skończywszy na roli służby. Nakładanie wosku na twarz zdziwiło mnie niezmiernie, ale takie „historyczne smaczki” są chyba najciekawsze, prawda?

Miękka obwoluta, wygodny format, przyciągająca wzrok okładka (to zdjęcie naprawdę mnie urzekło), odpowiednia czcionka, przemyślane rozdziały – wszystko to przemawia na plus, ukłony w stronę wydawcy.

Czy polecam? Oczywiście, że tak. Chciałbym kiedyś wybrać się do Dublina, skosztować Ginenessa, posłuchać irlandzkich legend i pieśni, przespacerować się po głównych uliczkach, zajść do tych wszystkich miejsc opisywanych przez Katarzynę Tomaszewską. „Weduta…” jest pozycją obowiązkową dla wszystkich tych, którzy chcą wiedzieć więcej.

Ocena recenzenta: 6 / 6

Wydawnictwo: Poligraf

Anita Świątkowska

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*